RCW Warszawa - Słoń w składzie porcelany

W RCW jeździłem trochę od dawnych czasów, jeszcze wtedy, gdy tor mieścił się w Warszawie. Teraz tor mieści się pod Warszawą (Stara Wieś), ale dojad mamy Ską, a zatem nie jest źle. Mimo, że w przeszłości bywałem tam częściej ostatnio nie było mi po drodze. Jednak "domowy" obiekt z taką historią musiał tu trafić, zabrałem zatem Marcela, kamerę i pojechaliśmy.

Znacie zapewne takie powiedzenie "słoń w składzie porcelany". Jednak w tym przypadku bardziej adekwatne jest porównanie motoryzacyjne. Na rundzie TAC w Poznaniu (przeczytaj relację) do klasy "wrzucono nam" Mustanga. Takie ~500hp robi przeciąg na prostych, choć oczywiście w zakrętach jest ciężkie i podchwytliwe i choć w Meganach nie mieliśmy z nim szans, to jednak stwierdziliśmy, że "tym też trzeba umieć pojechać". Dlaczego o tym piszę? Ponieważ takie skojarzenie mam w odniesieniu do gokartów w RCW. O ile jednak Poznań jest szybki i szeroki, bardziej odpowiednim porównaniem byłby tu kartodrom, np. taki Tor Radom. Tam już te 500 koni nie miałoby żadnego znaczenia.

Gokartami elektrycznymi jeździłem już tu i ówdzie (np. całkiem fajnie jeździło mi się w Alicante), natomiast ogólnie nie jestem ich wielkim fanem. Nie chodzi tu już nawet o klasyczny podział na "ekologia vs frajda" czy "nowoczesność vs tradycja". Ogólnie staram się nie "okopywać" na jakimś stanowisku, natomiast elektryczne gokarty mają chyba tylko jedną przewagę - nie emitują spalin w zamkniętym pomieszczeniu (co oczywiście nie jest zbyt zdrowe, niektórym przeszkadza jeszcze przesiąkanie ubrań, dla mnie to nie problem ;).

Problemem jest kombinacja wagi i charakterystyki napędu elektrycznego. Baterie swoje ważą, tego się nie da przeskoczyć, a w przypadku małych zwinnych pojazdów jest to po prostu odczuwalne. Jeśli ktoś jeździł kiedyś gokartem doważonym np. o 20 kg wie o czym mówię, nawet jeśli nie jeździł elektrykiem. Do tego specyfika napędu. Wiele osób zachwyconych jest momentem obrotowym, przekładającym się na przyspieszenie. Natomiast brak inercji silnika spalinowego sprawia, że puszczenie gazu oznacza, że gokart od razu mocno zwalnia. Konieczna jest zatem inna technika jazdy i można to traktować nawet jako wyzwanie ale - no właśnie, ale w sytuacji gdy konfiguracja wózki/tor temu sprzyja. W RCW mam wrażenie elektryki są mocniejsze i cięższe niż te, którymi miałem okazję jeździć gdzie indziej (szczególnie te nowe w A1 karting na małym torze). A to oznacza, że do szczęścia potrzebują szybkiego toru z łukami, a nie szykanami i ciasnymi nawrotami, a taki funduje nam obecnie RCW. Gdy jeździłem tam kiedyś nitka była lepsza (choć już wtedy nie idealna, bo był nacisk na jej długość, a tę najławiej się osiąga dając dużo nawrotów), teraz jednak jest bardzo bardzo ciasna. Jasne, szacunek dla tych, którzy takie kombo wymasterują, ale dla mnie odbiera to jednak frajdę z jazdy. Podkreślam, to moja opinia, uważam, że dużo lepsza byłaby krótsza, ale szybsza nitka. Mi osobiście największą frajdę sprawiają trasy ze złożonymi szybkimi sekcjami jak na dużym torze A1 karting lub szczególnie na dużym torze Carlosa w Madrycie (Przeczytaj recenezję toru)

Co do samego obiektu trudno mieć zastrzeżenia. Obiekt jest przestronny, czysty, obsługa jest miła. Są dodatkowe atrakcje jak bilard, piłkarzyki czy ping-pong (ten ostatni darmowy). Dodatkowo ze względu na konieczność dojazdu (nie każdy ma samochód) zwykle nie ma tam tłumu, a to jednak ma znaczenie. Koszt przejazdu to 85 złotych za 8 minut. Dużo, nawet bardzo, ale stali bywalcy mogą kupić karnet. W karnecie na 50 przejazdów cena jednego to 60pln (karnet ważny jest 2 lata) - no ale trzeba wyłożyć 3000 pln.

Podsumowując - fajny obiekt, ale z konfiguracją wózki/nitka, która przynajmniej mi nie pasuje. Jednak warto spróbować i samemu wyrobić sobie własne zdanie.

Zapraszam Was na szybkie kółko