Red Bull Ring - marna przystawka do wspaniałego dania

Red Bull Ring zna każda osoba, która interesuje się motorsportem. Legendarny tor leżący w pięknej Styrii co roku gości wyścig F1, który zazwczyaj należy do ciekawszych. Samo odwiedzenie takiego miejsca jest super, a co dopiero, gdy można tam jeszcze pojeździć na gokartach? Oczywistym jest zatem, że nie mogłem się oprzeć pokusie będąc na wakacjach "w okolicy" ;)

Oczywiście na gokartach nie jeździmy po głównej nitce toru - to chyba zrozumiałe. Tor zewnętrzny mamy na uboczu jako dodatkową atrakcję, co jest dość częste i już jedną taką recenzję możecie przeczytać z mojej wizyty w Portimao (Przeczytaj recenezję toru).

O ile jednak w Portimao mamy karting z prawdziwego zdarzenia i miałem tam okazję pojeździć nawet pro rotaxem (ok nie miałem do dyspozycji pełnej nitki, co było pewnym rozczarowaniem, ale nadal było "ok"), o tyle niestety w przypadku RBR mamy tę atrakcję doklejoną tak jakby na siłę. Nie uświadczymy tu naturalnej asfaltowej nitki, a jedynie trasę wytyczoną przez baloty na asfaltowym placu. Siłą rzeczy to już mocno ogranicza potencjał tego miejsca, bo takie tory są zwykle dość nudne (brak opcji zrobienia tam fajnych wstawek typu rampy, banking etc.). Zwykle też brakuje kombinacji szybkich zakrętów i tak było też tutaj. Szczerze powiedziawszy trudno wiele więcej napisać - nitkę możecie obejrzeć na nagraniu zarówno z kasku, jak i z zewnątrz. Nie była tragiczna, ale nie było w niej nic atomowego. Podobnie wózek - jechał, ale jakoś bez większego animuszu, prowadzenie średnie (akurat mój lekko ściągało). Pojechałem 20 minut z rzędu i bez żalu opuściłem obiekt. Marcel jechał juniorem 10 minut (mimo odpowiedniego wzrostu nie mógł jechać seniorem, gdyż ten jest od 12 lat), więc oczywiście był niepocieszony tempem. Razem zapłaciliśmy 60 euro, więc jak na Austrię bez tragedii, ale relacja jakość/cena i tak nie powaliła.

Natomiast już sam tor robi genialne wrażenie. Tak jak w Portimao trafiliśmy na dzień wyścigów GT3 i prototypów, tak tu trafiliśmy na trening motocyklowy. Maszyny robiły niesamowite wrażenie. Dodatkowo obiekt jest naprawdę super - ma mini muzeum, sklep, kawiarnię, infrasturę sanitarną i ze wszystkiego można skorzystać wchodząc normalnie z ulicy. Mogłem wejść zarówno na pit wall, jak i obok balkonu z podium. Nie ukrywam, że po pełnej nitce z chęcią pojeździłbym samochodem - może kiedyś się uda.

Podsumowując - gokarty funkcjonują tylko dlatego, że są przy legendarnym, wspaniałym torze. Ze względu na niego warto było tam przyjechać.

Zapraszam Was na szybkie kółko